Stawiam na aktywną prezydenturę

duda zW trakcie zbliżającej się do finiszu kampanii prezydenckiej kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość deklaruje, że chce być prawdziwym rzecznikiem Polaków zarówno w kontaktach zagranicznych, jak też rozmowach z Rządem i Premierem RP. Tematem naszej rozmowy z Andrzejem Dudą była jego wizja prezydentury i najważniejsze założenia programu „Rodzina, praca, bezpieczeństwo i dialog”

W 2011 roku został Pan Posłem RP, a w maju 2014 r. Deputowanym do Parlamentu Europejskiego. Co sprawiło, że to właśnie Pan został kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w tegorocznych prezydenckich?
Decyzję o kandydowaniu na najwyższy Urząd w państwie podjąłem w poczuciu odpowiedzialności za naszą Ojczyznę. Oczywiście wymagało to przemyślenia, bo bardzo poważnie traktuję start w wyborach prezydenckich. Jestem przekonany ze podjąłem dobrą decyzję, że Polacy mi zaufają i powierzą pełnienie tego zaszczytnego urzędu. Chcę kontynuować politykę państwową Lecha Kaczyńskiego, która mnie ukształtowała. Największą radość czuję, gdy coś, co zrobię w ramach działalności politycznej, skutecznie funkcjonuje i przynosi ludziom coś dobrego. I to jest powód ubiegania się o tę prezydenturę.

Już na starcie kampanii miał Pan możliwość posmakować niewybrednych ataków, gdy Premier Kopacz sugerowała, jakoby chciał Pan wysłać polskie wojsko na Ukrainę... Sądzi Pan, że tak będzie wyglądała dalej ta kampania?
Od początku prowadziłem merytoryczną kampanię i tak chce robić do końca. Kiedy moje poparcie zaczęło rosnąc osiągając poziom ok. 30 procent, a notowania obecnego prezydenta trwale spadły poniżej 50 procent i jasne się stało, że będzie druga tura, obóz obecnego prezydenta przypuścił na mnie zmasowany atak. Używają do tego kłamstw, insynuacji. Ale im ostrzej mnie atakują, tym bardziej Polacy widzą jak nieszczere są hasła prezydenta Komorowskiego o zgodzie.

Jak zamierza Pan dotrzeć do wyborców, nie tylko wyborców PiS, i przekonać ich, że jest najlepszym kandydatem na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej? Widać przecież wyraźnie, że Bronisław Komorowski ma niemal nieograniczony czas antenowy, a Pana rzadziej możemy oglądać w TV.
Przede wszystkim chcę spotykać się z Polakami. Chcę objechać wszystkie powiaty i w każdym z nich zaprezentować wizję prezydentury oraz ocenić bieżącą sytuację polityczną w kraju. Do tej pory byłem w ponad 200 powiatach. Także ocenić prezydenturę obecnego prezydenta. To istota kampanii wyborczej. Dla mnie te bezpośrednie spotkania, rozmowy są bezcenne.

U progu kampanii wyborczej krytykował Pan Prezydenta Bronisława Komorowskiego, że w niedostatecznym stopniu korzysta z prerogatyw przysługujących głowie naszego Państwa...
Bronisław Komorowski realizuje prezydenturę wycofaną, nieaktywną. Prezydent Komorowski to „strażnik żyrandola”, który nie korzysta z uprawnień zapisanych w konstytucji.
Prezydent powinien zdecydowanie sprzeciwiać się rozwiązaniom przyjmowanym w parlamencie, które są dla obywateli niekorzystne i pogarszają ich sytuację. Sprzeciw prezydenta powinien być kierowany zwłaszcza wobec tych wszystkich zmian, które uderzają w najsłabszych, bo oni mają najmniejsze możliwości obrony.
Prezydent jako pierwszy rzecznik praw i wolności obywatelskich – taką prezydenturę proponuję Polakom.

Jaka Pana zdaniem jest rola Prezydenta i jaką ma Pan wizję prezydentury? Widzi Pan siebie jako tego, który podsuwa parlamentowi i rządowi nowe rozwiązania, czy stawia się w roli arbitra, który stara się wyjść ponad partyjne podziały, mimo że wywodzi się ze ściśle określonego środowiska politycznego?
Przekonanie o słabej pozycji Prezydenta w dużej mierze wynika z faktu, że Bronisław Komorowski wybrał model prezydentury biernej, zgodził się na rolę jaką wyznaczył mu Donald Tusk, jego były szef – „strażnika żyrandola”.
Konstytucja RP daje prezydentowi liczne kompetencje. Prezydent, obok rządu jest częścią władzy wykonawczej, ma prawo zgłaszania ustaw, prawo weta, prawo odesłania ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, prawo wygłoszenia orędzia do narodu w Sejmie. Ma ważne kompetencje w dziedzinie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, z jego współudziałem nominowani są szefowie ważnych instytucji jak np. prezes Narodowego Banku Polskiego, zwierzchnicy sił zbrojnych. Prezydent jest gwarantem ciągłości władzy państwowej i stoi na straży Konstytucji.
Prezydent ma mocny mandat społeczny wynikający z faktu, że wybierany jest przez cały naród. Wiele zależy od tego, kto sprawuje urząd Prezydenta. Ja deklaruję, że będę prezydentem aktywnym, który nie będzie się bał korzystać ze swoich konstytucyjnych uprawnień.
Wierzę w to, że jako prezydent będę zgłaszał takie projekty, które znajdą większość w parlamencie i jeśli zostanę prezydentem, to takiego poparcia dla moich projektów będę szukał.

Jakie podjąłby Pan pierwsze decyzje po objęciu urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej?
Jedną z pierwszych moich inicjatyw legislacyjnych, które wniósłbym do sejmu byłaby ustawa przywracająca poprzedni wiek emerytalny.

Już 25 lat Polska buduje na nowo demokrację i społeczeństwo obywatelskie. Jakie obszary życia publicznego nadal są zaniedbane, jakie są najważniejsze problemy współczesnej Polski?
Dzisiaj naprawa polskiej gospodarki jest pierwszym, podstawowym celem, który powinien być realizowany przez ludzi polityki.

Obejmując rządy w 2007 roku rząd PO-PSL obiecywał mniejsze podatki, nowe miejsca pracy, lepszy klimat dla przedsiębiorców, ludzi nauki, rolników – słowem: dla wszystkich... Czy Pana zdaniem obecnej koalicji udało się spełnić choć część tych obietnic?
Wielu ludzi liczyło, kiedy w 2007 roku wybierało Platformę Obywatelską, że to jest ta nowoczesna władza, która naprawi polskie Państwo. I cóż się okazało po tych kilku latach ? Nic. Wielkie oszustwo! Sytuacja gospodarcza jest dużo gorsza niż w 2007 r. Gigantyczna dziura budżetowa. Zadłużenie kraju ogromne. Młodzi ludzie, którzy nadal wyjeżdżają za granicę. Zlikwidowane stocznie. Teraz chcieli zlikwidować kopalnie. Podatki miały być obniżane. Nie dość, że nie obniżyli podatków, to jeszcze podnieśli podatek VAT. Ile już było afer? Ile pieniędzy publicznych zostało zmarnowanych?
Dorobek ostatnich siedmiu lat PO-PSL to zamknięte szkoły, urzędy pocztowe, komisariaty policji, sądy, połączenia komunikacyjne. Problemy te nie są rozwiązywane w sposób sprzyjający mieszkańcom.

Polska angażuje się politycznie po stronie Ukrainy, która ma konflikt zbrojny z Rosją. Czy Pana zdaniem w wystarczający sposób dbamy o interes naszych rodaków na wschodzie? Nie tylko na Ukrainie, ale także na Białorusi i Litwie. Szczególnie na Litwie widoczne jest to, że mimo sprawnej demokracji prawa licznej mniejszości polskiej są tam nieustannie łamane.
W sprawie naszych zagrożonych rodaków, mieszkających na Wschodzie, nie chodzi tylko o to, aby przyznać im polskie obywatelstwo. Trzeba im także stworzyć warunki, by mieli się gdzie osiedlić, pomóc znaleźć pracę. Ich sprowadzenie do Polski, a więc stwarzanie im przez państwo polskie warunków do tego, aby mogli się osiedlać, wymaga już specjalnego programu, bo nie każdy z nich sobie poradzi.
W sprawie polskiej mniejszości na Litwie należy stosować zasadę wzajemności. Tyle ile praw i przywilejów np. w zakresie edukacji będzie miała polska mniejszość, to tyle samo praw i przywilejów będą mieć Litwini mieszkający w Polsce. Sytuacja z 2014 r., gdy Litwini nałożyli drakońską karę finansową na Polaków za używanie dwujęzycznych nazw miejscowości, jest nie do zaakceptowania. Jako prezydent będę wysysał do litewskich władz jasny sygnał, że zasada wzajemności ma dla nas pierwszorzędne znaczenie.

Polska należy do Unii Europejskiej i wiążą się z tym określone korzyści. Szeroko rozumiana prawica w Polsce podnosi jednak często postulaty, że Unia narzuca nam swoje prawa: choćby w dziedzinie energetyki i ekologii, które doprowadzają polską gospodarkę na krawędź upadku. Możemy się przed tym bronić?
To bardzo dobrze, że Polska jest w Unii Europejskiej. Jednak istotne jest to, abyśmy prowadzili swoją politykę, a nie płynęli w głównym nurcie, który oznacza m.in. zgodę na dekarbonizację, czyli katastrofę dla polskiego przemysłu energetycznego. Polska powinna prowadzić politykę suwerenną i podmiotową, ukierunkowaną na polskie interesy.

W lutym Sejm RP, głosami PO, SLD, TR i części PSL przegłosował przyjęcie przez Polskę konwencji Rady Europy o przeciwdziałaniu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Postulat walki z przemocą wydaje się słuszny. Czy może Pan, jako prawnik, wyjaśnić, do czego tak naprawdę obliguje Polskę przyjęcie tej konwencji?
Każdy rozsądny człowiek jest przeciw przemocy wobec kobiet, przeciw przemocy domowej. To rzecz oczywista. W obecnym polskim prawie są jednak instrumenty, które mają temu służyć. I nie mam nic przeciwko zaostrzeniu kar za przestępstwa takie jak znęcanie się nad rodziną – zaostrzeniu, bo kary są w polskim kodeksie karnym przewidziane. Ale do tego nie jest potrzebne przyjmowanie tej konwencji, tym bardziej, że ona zawiera wiele groźnych zapisów ideologicznych nie mających nic wspólnego ze zwalczaniem przemocy. Konwencja ta wprost zakłada niszczenie tradycji i wiary, choć mówi tylko o walce ze stereotypami.

Był Pan Podsekretarzem Stanu w Kancelarii śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i niejednokrotnie podkreślał Pan, że jest z tego powodu dumny. Czego nauczył się Pan do Prezydenta?
Prezydent Lech Kaczyński był osobą, która wywarła największy wpływ na moje polityczne wybory. Prezydent podkreślał, że fundamentami Niepodległej Rzeczypospolitej powinny być uczciwość i sprawiedliwość. Dla niego każdy obywatel powinien mieć w państwie wsparcie, a nie być traktowany jak intruz.
Dzieło Lecha Kaczyńskiego trzeba podjąć na nowo, także z uwzględnieniem zmieniających się czasów. Minęło pięć lat, od czasu kiedy Pan Prezydent Lech Kaczyński zginął i kiedy ta misja została przerwana. Czasy się też pozmieniały i dzisiaj trzeba ją podjąć na nowo i dalej prowadzić. Jestem zdecydowany, żeby realizować tę misję.
Jego wizja Polski jako lidera państw Europy Środkowo-Wschodniej jest dla mnie drogowskazem działań w polityce zagranicznej. Podkreślał, że jeśli Polska będzie silna gospodarczo, nowoczesna, z dużym potencjałem demograficznym to stanie się naturalnym ośrodkiem integrującym państwa regionu. Podzielam tę wizję i jako prezydent chciałbym ją realizować.

Kilkakrotnie proponował Pan Bronisławowi Komorowskiemu (i innym kandydatom) udział w publicznej debacie. Sądzi Pan, że to wyzwanie zostanie podjęte?
Media sugerują, że moim najpoważniejszym kontrkandydatem jest prezydent Komorowski. I powtórzę, że mogę z nim dyskutować choćby jutro. Ja jestem przygotowany i nie boję się konfrontacji.

Kim prywatnie jest Andrzej Duda? Co Pana pasjonuje i czy znajduje Pan czas, by choć na chwilę oderwać się pracy, od polityki i odpocząć tak, jak Pan lubi?
Z narciarstwa i dobrych książek na szczęście nie muszę rezygnować.

Wspomniał Pan o narciarstwie. Z relacji prasowych wiemy, że w lutym podczas narciarskiego memoriału im. Marii Kaczyńskiej w Rabce-Zdroju udzielał Pan na stoku pomocy rannemu koledze posłowi Adamowi Kwiatkowskiemu...
Rabka w jakiś magiczny sposób zatrzymała serdeczną pamięć o pani Marii, o jej bracie, o ich matce. Ten memoriał jest fantastyczną inicjatywą i najpiękniejszym pomnikiem pani Marii.

Gdy Premier Ewa Kopacz twierdziła, że chce Pan wojny Polski z Rosją, użyła w odniesieniu do Pana określenia „przyszły Prezydent”. To brzmi jak dobra wróżba...
Taka wypowiedź może wskazywać, że pani premier nie wierzy w zwycięstwo Komorowskiego i ta myśl podświadomie wymsknęła się jej podczas konferencji.

Większość obywateli wciąż nie rozumie, jak funkcjonuje państwo, jakie są kompetencje poszczególnych organów władz różnego szczebla. Polacy nie rozumieją polityki i mają wszelkie powody, by politykom nie ufać. Co można zrobić, by odbudować zaufanie narodu do instytucji państwa?
Należy pokazać ludziom, że można sprawować urząd z poświęceniem i odwagą, tak jak robił to śp. Lech Kaczyński. Pokazać ludziom, że można podejmować odważne decyzje dobre dla obywateli i chroniące słabszych. Trzeba tak rządzić, by – jak mówił śp. Lech Kaczyński – nasz kraj szedł drogą demokracji, aby polskie państwo było silne, aby potrafiło chronić słabszych, aby traktowało swoich obywateli równo, aby zwyciężała uczciwość, a nie cynizm i draństwo.

Zapowiedział Pan, że w ramach kampanii zamierza Pan objechać wszystkie powiaty w Polsce. Jest ich 380! Jaką Polskę widzi Pan odwiedzając kolejne miejsca?
Podczas tych wizyt widzę niestety dorobek ostatnich siedmiu lat rządów PO-PSL: zamknięte szkoły, urzędy pocztowe, komisariaty policji, sądy, połączenia komunikacyjne. Widzę problemy uniemożliwiające życie w małych ośrodkach. Widzę zagrożenie dalszego wyjazdów młodych ludzi. Bo jeśli młodzi ludzie cały czas będą wyjeżdżali z Polski – a tak się dzieje – to skutkiem będzie to, że stracimy pokolenie i Polska znajdzie się w zagrożeniu swojego dalszego bytu.

Mówi się, że Polska od wieków jest ofiarą położenia geopolitycznego, między Niemcami a Rosją. Jak dziś możemy i jak powinniśmy układać nasze stosunki z największymi sąsiadami?
Polska nie może zachowywać się, jak to ujął jeden z polityków PO, jak brzydka panna na wydaniu, bo po prostu nią nie jesteśmy. Jesteśmy na tyle dużym krajem, że mamy prawo – a rządzący Polską mają obowiązek! – jasno artykułować nasze poglądy i oczekiwania. Nasi wielcy sąsiedzi muszą widzieć, że głos Polski kształtuje stanowisko całej UE, wobec którego dużo trudniej będzie im zachowywać się w nieodpowiedni sposób, czy też ignorować podnoszone zastrzeżenia do ich działań.

Jako pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego w 2005 roku uzyskał Pan tytuł doktora nauk prawnych. W jakim prawie się Pan specjalizuje i czy ma to związek z Pana działalnością publiczną i polityczną?
W styczniu 2005 r. uzyskałem tytuł doktora nauk prawnych na podstawie rozprawy „Interes prawny w polskim prawie administracyjnym”. Specjalizuję się w prawie administracyjnym, którego zapisy mają bezpośredni związek z moją działalnością.

Czym na finiszu kampanii chciałby Pan przekonać Polaków, że jest najlepszym kandydatem na urząd Prezydenta RP i jest w stanie reprezentować nie tylko prawicę, ale cały naród?
Proszę o odrobinę cierpliwości, na pewno zostaną państwo pozytywnie zaskoczeni.
Prezydent w Polsce ma mniejszą władzę niż np. prezydent USA, niemniej dysponuje całym szeregiem instrumentów i kompetencji, by wpływać na politykę kraju, w tym politykę zagraniczną. Jakie najważniejsze zadania staną przed Prezydentem RP w kadencji 2015-2020?
Według mnie będą to przedstawione podczas inauguracji mojej kampanii 4 bloki zagadnień.
Rodzina, praca, bezpieczeństwo i dialog. Jako konkretne przykłady mogę wymienić na pewno cofnięcie reformy emerytalnej podnoszącej wiek emerytalny do 67 lat, likwidację NFZ, powstanie przy prezydencie ciał doradczych: narodowej rady rozwoju i rady przedsiębiorczości, a także powrót do 8-letniej szkoły podstawowej i 4-letniego liceum.

Już 25 lat Polska buduje na nowo demokracje i społeczeństwo obywatelskie. Jakie obszary życia publicznego nadal są zaniedbane, jakie są najważniejsze problemy współczesnej Polski?
Pomoc polskiej rodzinie jako bezpośrednia i konkretna pomoc dla rodzin, którym żyje się trudniej. Uważam, że państwo polskie spokojnie może zrealizować proponowany przez PiS program 500 zł miesięcznie, poczynając od drugiego dziecka, a w rodzinach ubogich już od pierwszego i na każde kolejne, skierowany do rodzin wielodzietnych. Powinniśmy zabiegać na forum UE, żeby w tym celu można było wykorzystać środki UE.
Tak naprawdę w Polsce nie ma powszechnej, darmowej opieki zdrowotnej. Pod tym względem rząd Platformy nie tylko Polski nie rozwinął, ale wręcz ją cofnął. Platformie chodzi o to, żeby liczyć, a nie leczyć.
W Polsce brakuje perspektyw dla młodych ludzi. Ci ludzie w pogoni za pracą opuszczają swoje rodziny, swoje miasteczka. W najlepszym wypadku próbują się przenieść do wielkiego miasta. W większości – wyjeżdżają jednak za granicę.

Rozmawiał Robert Szydlik