Ignorowani oczekują wyjaśnień

zdjecie 02 zMieszkańcy chcą zablokować budowę marketu i 2 bloków pomiędzy ul. Jagiellońską,
ul. Mickiewicza i ul. Kazimierza Wielkiego. Domagają się: zmiany usytuowania budynków zapewnienia dostępu do parku dla wszystkich, konsultowania wszelkich nowych inwestycji oraz wyjaśnień ws. dalszych dogęszczeń

Na spotkanie, które odbyło się w środę 8 kwietnia br. zaproszono prezydenta Romana Smogorzewskiego, starostę legionowskiego Jana Grabca oraz prezesa SML–W Szymona Rosiaka. Niestety z tej trójki, osobiście przybył tylko starosta Grabiec, który musiał świecić oczami za kolegów. Pozostali dwaj wyręczyli się zastępcami.
Nie przyjęto ich propozycji
Organizatorzy przedstawili własne propozycje innego usytuowania 2 nowych bloków oraz dojazdu dla zaopatrzenia marketu, aby inwestycja była bardziej dogodna dla dotychczasowych mieszkańców. Domagali się też rezygnacji z trwałego odgrodzenia nowych bloków od istniejących już budynków. A także zapewnienia dostępności planowanego parku nie tylko dla mieszkańców 2 nowych bloków ale również dla obecnych mieszkańców miasta. Ich entuzjazm ostudził jednak przedstawiciel inwestora, który stwierdził, że jest to raczej niemożliwe. Wszelkie zmiany zatwierdzonych projektów będą bowiem generować dodatkowe koszty, a nabywcy nowych mieszkań mogą nie być skorzy do udostępniania innym gruntu, za który płacą. Stanęło więc na tym, że mieszkańcy będą musieli na drodze prawnej dążyć do zablokowania inwestycji w obecnym kształcie.
Władza zrobiła się butna...
Nie obeszło się również bez ostrych wypowiedzi. Zarzucono np. prezydentowi Smogorzewskiemu, że zlekceważył obywateli, bo nie przyszedł na spotkanie mimo zaproszenia i nie wytłumaczył się z niedotrzymania obietnic. Prezydent miał bowiem obiecywać, że działka, na której właśnie ma rozpocząć się budowa marketu, nie zostanie sprzedana pod tego typu sklep. Obiecywać miał także, iż na terenie przy muzeum powstanie ogólnodostępny park. – Jesteśmy rozczarowani, obietnice nie zostały dotrzymane, bo władza zrobiła się butna – mówił jeden ze zgromadzonych. Kolejny z nich ciągnął, że władza powinna być reprezentantem mieszkańców i konsultować z nimi wszelkie zamierzenia, a zamiast tego, nasze władze robią interesy. – W zaciszu gabinetów robią sobie interesy z biznesem. W planach cały czas zostawia się furtki developerom, żeby mogli budować kolejne supermarkety – mówił mieszkaniec.
Konsultacje to tylko teoria
Starosta Jan Grabiec usiłował tłumaczyć kto odpowiada za zgodę na budowę marketu i bloków na terenie wokół muzeum. – To co można zbudować na danym terenie zapisane jest w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. I jeśli inwestycja jest zgodna z planem, to nikt nie może zabronić inwestorowi jej realizacji – mówił starosta. W ten sposób, choć nie wprost, wyjaśnił że za takie, a nie inne zapisy planu dopuszczające budowę marketu, odpowiadają miejscy radni. Radni ci natomiast, choć na początku zebrania było ich kilku, czmychali po cichu z sali. Mimo zapewnień starosty, że każdy mieszkaniec mógł mieć wpływ na tworzenie planu, z wypowiedzi zgromadzonych wynikało, że ich wpływ jest tylko iluzoryczny. – Projekty przedstawiacie tak, że ludzie nie wiedzą co im w rzeczywistości grozi. A konsultujecie się z nami tylko w jakiś mało ważnych sprawach: nazwy ulicy czy ronda. Za to projekty mieszkańców od razu wyrzucacie do kosza – mówił mieszkaniec.
Tłumaczyli się z dogęszczeń
Zgromadzeni domagali się zarówno od władz miasta jak i spółdzielni mieszkaniowej wyjaśnień ws. planów dalszych dogęszczeń zabudowy na osiedlach mieszkaniowych. Sławomir Rynek ze stowarzyszenia „Kotwa” przypomniał, że Legionowo jest już najgęściej zaludnionym miastem w Polsce, a 25 tys. mieszkańców osiedli zgromadzonych jest zaledwie na 12 proc. powierzchni miasta. Starosta Grabiec mówił, że miasto ma także swoje potrzeby i aby mieć pieniądze na budowę i utrzymanie szkół oraz przedszkoli musi pozyskiwać środki także ze sprzedaży terenów. Za to Marek Petrykowski wiceprezes SML-W tłumaczył, że przyszło nam żyć w ciężkich czasach i dlatego dogęszczenia są konieczne, choćby po to, aby zdobyć środki na ocieplenie istniejących już bloków. Sugerował też, że dogęszczeń dokonuje się teraz wszędzie, a spółdzielnia w porównaniu z developerami zachowuje i tak mniejsze współczynniki zagęszczenie zabudowy.

MACIEJ LERMAN
mlerman@tio.com.pl